12:44:00

Waimanalo Beach – rajski zakątek na Hawajach

Waimanalo Beach – rajski zakątek na Hawajach

Waimanalo Beach to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie odwiedziłam podczas mojej hawajskiej podróży. Ogromna, szeroka plaża na wyspie Oʻahu zachwyca turkusową wodą i jasnym, miękkim piaskiem. Morze ma tu naprawdę wyjątkowy kolor – taki, że aż trudno oderwać wzrok.
To idealna plaża na długi spacer, chwilę odpoczynku w cieniu palm albo po prostu podziwianie widoków, które wyglądają jak z pocztówki. Jeśli kiedyś będziecie na Hawajach, naprawdę warto tu zajrzeć, takie miejsca zapamiętuje się na długo 🌺
Zaskoczyło mnie, jak spokojnie tam było. Niewiele osób, dużo przestrzeni i dźwięk fal, który towarzyszył mi przy każdym kroku. W tle widać soczyście zielone góry, co dodaje temu miejscu dzikiego, naturalnego uroku.
Nasza córka była zachwycona, bawiła się w piasku jak szalona, specjalnie się przewracała i śmiała się przy tym :) My z mężem nie kąpaliśmy się, bo fale były dość wysokie, ale brodziliśmy sobie przy brzegu i cieszyliśmy się chwilą. Spędziliśmy tam naprawdę świetny czas, bez pośpiechu i bez planu, po prostu razem, w pięknym miejscu.
Każdy nasz dzień na Oʻahu kończyliśmy spacerem po Kalākaua Avenue w Waikiki. Ta ulica wieczorem naprawdę żyje, światła, muzyka, sklepy, ludzie z całego świata. Idealne miejsce, żeby poczuć wakacyjny klimat i po prostu powłóczyć się bez celu.
Co chwilę coś nas zaskakiwało. Można tu obejrzeć (a nawet kupić!) samochód Teslę, który wygląda jak wyjęty z przyszłości,  serio, jak z kosmosu. A obok niego stoi… robot…
Spacer po Kalākaua Avenue stał się naszym małym rytuałem,  po plaży, po zwiedzaniu, po całym dniu pełnym wrażeń. Trochę zakupów, trochę lodów, trochę patrzenia na piękne zachody słońca. Idealne zakończenie dnia na Hawajach.

 

12:57:00

Panorama Honolulu 🇺🇸, piknik jak w prawdziwym amerykańskim filmie 🎥

Panorama Honolulu 🇺🇸, piknik jak w prawdziwym amerykańskim filmie 🎥

We wrześniu, jeszcze przed końcem wakacji, spełniliśmy jedno z moich hawajskich marzeń i wybraliśmy się na punkt widokowy Tantalus w Honolulu. Pożyczyliśmy samochód i ruszyliśmy w górę krętą drogą prowadzącą przez tropikalną dżunglę. Kręte zakręty, wysoka roślinność i wrażenie, że jedziemy przez zielony tunel, coś niesamowitego. W tle akurat leciała piosenka Bruno Marsa, a że jestem jego fanką, to był idealny moment, jakby ktoś dopasował wszystko pod nastrój.
Na szczycie zobaczyliśmy panoramę Honolulu, która naprawdę wyglądała jak obraz, ocean w odcieniach turkusu, jasne plaże, miasto rozciągnięte między górami a wodą. Nie jestem pewna, jaka dokładnie była temperatura tego dnia, ale we wrześniu na Hawajach jest tak przyjemnie, że nawet jeśli słońce grzeje, to lekki wiatr sprawia, że człowiek czuje się komfortowo.
Najlepsze było to, że nie musieliśmy nikogo prosić o zdjęcie. Podeszła do nas kobieta i sama zaproponowała, że zrobi nam fotografię na tle panoramy. Poprosiła, żeby mój mąż zrobił dłonią znak „Aloha” i wytłumaczyła, że lokalnie to symbol życzliwości, luzu i dobrych emocji.
Hawaje robią ogromne wrażenie także od tej bardziej luksusowej strony. Honolulu wygląda momentami jak miasto z futurystycznego katalogu. Wysokie szklane budynki, eleganckie hotele i zadbane ulice, po których jeżdżą same ekskluzywne samochody. Widać, że to jedno z najbardziej prestiżowych miejsc w USA. Nie bez powodu mówi się, że to najdroższy stan w całych Stanach Zjednoczonych. Wszystko sprawia wrażenie dopracowanego, drogiego i stworzonego z rozmachem.
Tego samego dnia trafiliśmy jeszcze na paradę i prawdziwy amerykański piknik. Ludzie rozkładali koce i krzesła na trawie, jedli hamburgery, jakieś lokalne przekąski i widać było, że to dla nich ważne wydarzenie. Był pokaz zwierząt, tradycyjne tańce hawajskie i śpiewy wszystko autentyczne, kolorowe i pełne energii. Dzień zapamiętamy na długo, bo połączył w sobie przyrodę, kulturę i takie drobne momenty, które zostają w pamięci.


17:11:00

Hawaje inaczej, niż na pocztówkach – świątynia Byodo-In i Lanikai Beach

Hawaje inaczej, niż na pocztówkach – świątynia Byodo-In i Lanikai Beach

Podczas naszego pobytu na Oʻahu udało mi się zwiedzić miejsce, które wcześniej znałam tylko ze zdjęć, świątynię Byodo-In. To niezwykła replika japońskiej świątyni z Uji, wybudowana na Hawajach w 1968 roku jako symbol przyjaźni i wdzięczności wobec japońskiej społeczności, która osiedliła się tu ponad sto lat temu. Powstała z inicjatywy Amerykanów i Japończyków wspólnie, jako gest upamiętniający 100. rocznicę przybycia pierwszych imigrantów z Japonii.
Świątynia mieści się w Valley of the Temples Memorial Park i wygląda jak przeniesiona żywcem z Kioto, otoczona stawem z karpiami koi, górami w tle i spokojem, który aż zwalnia oddech. Nie jest to czynne miejsce kultu, ale można wejść do środka, zapalić kadzidło, posłuchać dzwonu bon-sho i po prostu się wyciszyć. To jedno z tych miejsc, które sprawiają, że zaczynasz rozumieć, jak bardzo kultura Japonii przeniknęła na Hawaje.
Drugim punktem tego dnia była Lanikai Beach - uważana za jedną z najpiękniejszych plaż na świecie. I rzeczywiście, nawet mimo niesprzyjającej pogody, czuć było jej potencjał. Biały, miękki piasek, spokojna woda i wyspy Mokulua majaczące na horyzoncie… Tyle że niebo było pełne chmur, a słońce schowało się na dobre.
Na plaży kupiliśmy od lokalnego sprzedawcy arbuza i po krótkiej rozmowie okazało się, że przez kilka lat mieszkał w Krakowie. Stwierdził, że jego zdaniem Polska to jeden z lepszych krajów do życia. I coś w tym jest -  patrząc na to, jak bardzo zmieniła się od lat dziewięćdziesiątych, naprawdę żyje się u nas dobrze. Może więc Polacy nie powinni aż tak narzekać, skoro nawet Amerykanie mówią, że to świetne miejsce do życia.
Emilka była zachwycona - pluskała się w wodzie, goniła fale, turlała się po piasku i miała z tego ogromną frajdę. Widać było, że ten dzień należał do niej i że nawet bez idealnej pogody bawiła się jak na wakacjach marzeń.


 

17:15:00

Oahu samochodem, hawajskie przygody

Oahu samochodem, hawajskie przygody

Kolejne dni na Hawajach spędziliśmy na zwiedzaniu wyspy Oahu - i to było czyste szczęście, że mieliśmy wypożyczony samochód. Autobusy z wózkiem i dzieckiem? Zapomnijcie. Trzeba wyciągnąć Emilkę, złożyć wózek, wejść, złożyć wózek… Cała operacja zajmuje pół życia, a samochód daje po prostu spokój i swobodę.
Pierwszy przystanek: Botanical Garden. Tropikalny raj, zielono wszędzie, palmy, egzotyczne kwiaty, ptaki śpiewające jak w jakimś filmie przyrodniczym. Najfajniejsze były małe ścieżki wiodące między drzewami, które nagle wyłaniały ukryte zakątki pełne kolorów i zapachów. Emilka była zachwycona, biegała między alejkami i ekscytowała się każdym nowym kwiatem.
Po drodze trafiliśmy też na coś zupełnie innego - McDonald’s, który wyglądał jak wycięty wprost z filmu. Retro kolory, tropikalne tło – trudno uwierzyć, że to „zwykły fast food”. Idealne miejsce na szybką przerwę między zwiedzaniem, a dalszą drogą.
Nie sposób też nie wspomnieć o dzikich kurach. Są wszędzie. Na ulicach, przy plażach, w miastach. Chodzą sobie jak właściciele wyspy i patrzą na ludzi jakby mówiły: „To nasz teren!”. Podobno ich przodkowie zostali przywiezieni przez osadników i szybko osiedlili się na Hawajach - brak naturalnych drapieżników zrobił swoje.
Potem zahaczyliśmy o cmentarz, który naprawdę zrobił na nas wrażenie. To miejsce pełne historii i spokoju, otoczone palmami i bujną roślinnością. Spoczywają tam zarówno mieszkańcy wyspy, jak i osoby, które odegrały ważną rolę w historii Oahu – lokalni liderzy, artyści, wojskowi i pionierzy, którzy kształtowali społeczność wyspy. Nagrobki są różnorodne - od prostych kamieni po ozdobne pomniki z hawajskimi motywami. Spacerując po alejkach, można poczuć jakby czas zwolnił, a każda historia opowiedziana na nagrobku dodaje głębi temu miejscu. To miejsce nie jest smutne - jest pełne szacunku, spokoju i zadumy, idealne, żeby na chwilę przystanąć i poczuć historię wyspy.
Na koniec dnia wróciliśmy do Honolulu i przeszliśmy się plażą, przy której stoi posąg Duke’a Kahanamoku - człowieka, który spopularyzował surfing na całym świecie. Stanie przy tym pomniku i patrzenie na ocean było momentem „wow” - taki moment, kiedy historia, natura i kultura łączą się w jedno.
W następnym wpisie opublikuję szczegółowy wpis o świątyni Byodo-In, zbudowanej przez Amerykanów dla upamiętnienia japońskich imigrantów - opowiem o jej historii, architekturze i wyjątkowej atmosferze. Dzień pełen zieleni, dzikich kur, tropikalnych zakamarków i małych niespodzianek - idealny sposób na poznawanie Oahu.

Copyright © 2016 Blog By Paulina , Blogger