W Mediolanie jestem już drugi raz i mam nadzieję, że nie ostatni. Uwielbiam to miasto, śmiało mogłabym tu zamieszkać na stałe. Jest tu wszystko co kocham, słońce, język włoski, ludzie niebanalnie ubrani i oczywiście moje ulubione centrum handlowe Galleria Vittorio Emanuelle. Nie bez przyczyny Mediolan został okrzyknięty światową stolicą mody. Na placu Del Duomo znajdują się największe domy mody takie jak Gucci, Prada, Versace czy Louis Vuitton. Trzeba jednak uważać, bo miejsce to jest też dobrym źródłem zarobku dla złodziei... Położenie torebki na ziemi podczas robienia zdjęć nie było dobrym pomysłem, na szczęście w odpowiednim momencie wróciłam po rzeczy. Złodzieje zaskoczeni zwrotem akcji uciekli :). Trochę się z tego śmieję ale naprawdę trzeba uważać, bo z opowieści znajomych wiem, że nie tylko ja miałam taką przygodę. Oprócz tego jednego małego minusa powtórzę się - uwielbiam Mediolan. Dzień we Włoszech bez pizzy jest dniem straconym. W Mediolanie znajduje się wiele ciekawych restauracji, jednak Ginos's 1928 jest jedyną w swoim rodzaju. Może nie należy do najtańszych, ale warto wybrać się tam na pizzę czy makaron z dobrym, włoskim winem. Miła obsługa sprawia, że aż chce się tam wracać. No i oczywiście cała otoczka wokół robi dobre wrażenie. Typowy włoski klimat.
01:11:00
Portugalia - Porto, Lizbona - co warto zwiedzić?
PORTO
To mój pierwszy raz w Portugalii. Wybrałam Porto z polecenia narzeczonego, który już tutaj był. Jest to miasto kolorowych zabudowań, wysokich mostów, a w powietrzu odczuwalna jest wilgoć z nad Oceanu Atlantyckiego. Najciekawszy punkt widokowy w Porto to most Ponte Luis 1 - jest to znak rozpoznawczy miasta. W szczególności warto przejść się uliczkami Porto nocą gdy wszystko pięknie się świeci.
Wyprawa do Porto to również wyprawa nad ocean, do którego polecam wybrać się old schoolowym tramwajem. Koszt takiego transportu to €3,5. Pomijając fakt, że w tym roku gdyby nie covid znalazłabym się po drugiej stronie tego oceanu to uważam, że od strony europejskiej równie pięknie wygląda. Minusem podróży jest krótki pobyt. Z Portugalii musieliśmy uciec do Włoch gdzie na miejscu okazało się, że tam pogoda również nie rozpieszcza, ale o tym w następnym wpisie.
Kuchnia portugalska nie przypadła mi do gustu, jeżeli jednak miałabym coś polecić to tradycyjne dania: dorsz bacalhau z warzywami lub francesinha, która pochodzi z tego miejsca. Do miasta portowego od wieków przypływali ludzie z różnych zakątków świata. Mieszankę kulturową widać na ulicach.
LIZBONA
W Lizbonie trudno znaleźć jakieś charakterystyczne punkty do zwiedzenia, ale z pewnością mogę polecić spacer nad wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, z którego widoczny jest imponujący most (Ponte 25 de Abril), to taka mała kopia tego w San Francisco oraz oryginalnie zabudowane centrum miasta. Schludne kamieniczki nabierają barw w szczególności nocą. Lizbona jest bardzo dobrze oświetlona i to na pewno robi wrażenie.
Lizbona kojarzona jest z charakterystycznymi, żółtymi tramwajami. Warto przejechać się linią numer 28 i udać się w podróż sentymentalną do lat 20-tych XX wieku. Podróż takim tramwajem urozmaica zwiedzanie centrum miasta. Jednak stolica Portugalii nie zrobiła na mnie większego wrażania i nie koniecznie będę chciała tutaj wrócić. Miasto nie należy do najczystszych w Europie...
W centrum Lizbony, dość przypadkowo można natrafić na różową ulicę, czyli Rua Nova do Carvalho lub po prostu Pink Street. Jest ona najbardziej imprezową ulicą w Lizbonie. Po dziś dzień miejsce to słynie z dobrego jedzenia, muzyki, pełnych barów co razem tworzy wyjątkowy klimat. Wgłębiając się w historię tej ulicy dowiedziałam się, że niegdyś miała ona dużo gorszą sławę - nazywana była "ulicą czerwonych latarni", największa ilość klubów nocnych znajdowała się właśnie tutaj i to miało miejsce jeszcze na początku XXI wieku. Dziś jest to najliczniej fotografowane miejsce w Lizbonie i aby zrobić sobie tutaj zdjęcie, trzeba chwilę poczekać :)