15:18:00
Liechtenstein - jeden z najmniejszych krajów Europy
Z Bazylei ruszyliśmy dalej pociągiem, tym razem w kierunku Liechtensteinu. Podróż była spokojna, a im bliżej celu, tym krajobraz za oknem stawał się coraz bardziej tajemniczy. Gęsta mgła skutecznie zasłaniała widoki, które normalnie są jednym z największych atutów tego regionu.Pierwszym przystankiem w Liechtensteinie był zamek w Vaduz, górujący nad stolicą księstwa. Choć tym razem nie zobaczyliśmy ani gór, ani rozległej panoramy doliny Renu, sam zamek i jego położenie zrobiły ogromne wrażenie. Już z daleka widać, że to miejsce ma swoją historię i znaczenie.Zamek w Vaduz powstał w XII wieku i przez wieki był rozbudowywany. Początkowo pełnił funkcję obronną, a jego mury pamiętają czasy średniowiecznych konfliktów. Najciekawsze jest jednak to, że do dziś jest oficjalną rezydencją rodziny książęcej Liechtensteinu. Mieszka tam książę wraz z rodziną, dlatego zamek nie jest udostępniony do zwiedzania od środka. Można go podziwiać jedynie z zewnątrz, ale nawet to wystarcza, by poczuć wyjątkowość tego miejsca.Ciekawostką jest fakt, że 1 sierpnia, w dzień narodowego święta Liechtensteinu, teren wokół zamku jest wyjątkowo otwarty dla mieszkańców. To jeden z nielicznych momentów w roku, kiedy książę zaprasza obywateli do wspólnego świętowania - bardzo symboliczny gest, pokazujący bliską relację między władzą a mieszkańcami tego niewielkiego kraju.Podejście pod zamek, mimo mgły, miało w sobie coś magicznego. Cisza, wilgotne powietrze i zamglone kontury murów sprawiały, że łatwo było wyobrazić sobie dawne czasy i ludzi, którzy tu żyli. Brak widoków paradoksalnie dodał temu miejscu tajemniczości.Po wizycie przy zamku zeszliśmy do centrum Vaduz, gdzie trafiliśmy na jarmarki świąteczne. Odbywały się one w okolicach ratusza, który jest sercem administracyjnym miasta. Budynek ratusza wyróżnia się prostą, nowoczesną architekturą, kontrastującą z historycznym zamkiem górującym nad miastem. To właśnie tutaj skupia się życie Vaduz - zarówno to oficjalne, jak i bardziej codzienne, zwłaszcza podczas lokalnych wydarzeń. Świąteczne stragany, ciepłe światła, zapach grzanego wina i kameralna atmosfera sprawiły, że mimo niewielkich rozmiarów Liechtensteinu poczuliśmy prawdziwy klimat świąt. Było spokojnie, bez tłumów, zupełnie inaczej niż na jarmarkach w dużych europejskich miastach.I w sumie tyle - krótka wizyta w jednym z najmniejszych państw świata, która mimo mgły okazała się bardzo klimatyczna i zapadająca w pamięć.
















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu jesteś , zostaw po sobie ślad - komentarz :*