Będąc na Fuertaventurze nie mogłam przejść obojętnie obok takich miejscowości jak Costa Calma czy Jandia. Dzikość Fuertaventury sprawiła, że zapragnęliśmy przełamać jej schemat i ruszyć do większych miejscowości, w których wyspa zdecydowanie bardziej tętni życiem. Zanim zabierzesz się za lekturę upewnij się czy nie ominąłeś pierwszej części z Fuertaventury klikając tutaj.
Hiszpania kontynentalna oferuje wiele swoim pięknem, wyjątkowością, klimatem. Po raz kolejny nie zawiodłam się również oddalonymi o kilka tys. km Wyspami Kanaryjskimi. Miasta są zadbane, czyste, wręcz pachnące :p. Spacer brzegiem plaży, gdy słońce przyjemnie praży zdecydowanie należy do moich najlepszych form odpoczynku na wakacjach.
Udało się nawet zająć stolik przy samej plaży. Wybrałam rybkę z ziemniakami chilli. Jedna z lepszych ryb jakie jadłam, prawdopobnie był to dorsz. Mąż zdecydował się na pizzę z owocami morza, jednak ze swojego wyboru nie był zadowolony w 100%.
Playa de Jandía zachwyca kolorami. Nieopodal plaży żyją urocze stworzonka. Wiewiórki Fuertaventury nie zamieszkują terenów wyspy naturalnie. Przypłynęły tutaj na statkach z Afryki. Jak widać całkiem dobrze im się żyje. Warto zabrać orzeszki, z chęcią podejdą po swoją zdobycz.
Costa Calma to nie tylko plaża i palmy. Miejscowość charakteryzuje się biało-niebieskimi domkami. Taka to mini wersja Santorini hehe. Jest tu całkiem przyjemnie, alejki mają równe podłoże, dzięki czemu z przyjemnością można spacerować z wózkiem. Jedynym minusem jest spora ilość dosyć głośnych, niemieckich turystów.
Playa de Sotavento jest jedyna w swoim rodzaju. Jakbym miała ją do czegoś porównać to zdecydowanie do Sandbanku, który widziałam na Malediwach. Piaszczyste pasmo po środku oceanu, jest czymś czego w Europie jeszcze nie widziałam. Zdecydowanie warto się tam wybrać. Z daleka „pasek” może wydawać się wąski, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że jest się gdzie położyć. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcia z bliska.
Nie plażami człowiek żyje. Odkąd mamy córeczkę zdecydowanie wygodniej jest nam w trójkę wyłożyć się na basenie. Naszym podróżniczym hackiem jest wybieranie miesięcy kiedy jest ciepło, a zarazem jest mało turystów. Rodzice na słońcu, córeczka w cieniu pod parasolką i wszyscy są zadowoleni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu jesteś , zostaw po sobie ślad - komentarz :*