Lot z Los Angeles do San Francisco trwa jedynie 50 minut. Stwierdziłam więc, że warto zrobić sobie jednodniową wycieczkę do tego miasta. Chociaż to dalej Kalifornia klimat diametralnie różni się od tego w LA i to zarówno pod względem temperatury jak i atmosfery tzw. "vibu". Zacznę od tego, że do samolotu weszliśmy w ostatniej minucie przed startem. Wszystko dlatego, że boarding znajdował się obok wejścia na kolejny terminal lotniska. Ustawiliśmy się nie w tej kolejce, w której powinniśmy. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Okazało się, że byliśmy w kolejce lotu do Orlando :) Pisząc jednak całkiem na poważnie, to dzięki kierowcy autobusu lotniskowego finalnie zdążyliśmy na lot do SF, który zawiózł nas na właściwy terminal.
Cena lotu to wydatek rzędu 500zł we dwie strony od osoby. Polecam linię Delta Airlines, mimo krótkiego lotu na pokładzie znajdują się telewizorki z grami czy filmami. W trakcie lotu można liczyć na mały poczęstunek i napój. Po wylądowaniu by przedostać się do centrum wybraliśmy żółtą linię metra. Czas przejazdu to około 30 minut, a koszt to $5 od osoby.
W oddali, na poniższym zdjęciu znajduje się Alcatraz. To położone na małej wysepce więzienie o zaostrzonym rygorze działało w latach od 1934 r. do 1963 r. Zostało wybudowane kilkadziesiąt lat wcześniej, w 1909 r. Obecnie więzienie służy jako plan filmowy wielu światowych produkcji o tematyce jak się pewnie domyślacie kryminalnej. Tutaj też odsiadywał swój wyrok słynny gangster Al Capone.
W San Francisco czułam się trochę jak w Chinach, a to ze względu na wielu imigrantów z tego kraju. Drugim językiem oprócz hiszpańskiego jest właśnie chiński. Świadczą o tym reklamy i komunikaty, które można spotkać w metrze i w sklepach w tym języku. Tutaj też, znajduje się drugie co do wielkości, China Town. Często organizowane są pokazy smoków oraz inne imprezy kulturalne. Oprócz słynnego Golden Bridge znajdziemy mosty, które są zbudowane w bardzo podobnym stylu do tych w Azji jak np. Duge Bridge, najwyższy most na świecie. SF jak i LA położone są w Kalifornii, ale dzieli je aż 500 km. W San Francisco bez wątpienia jest dużo większy porządek niż w Los Angeles, sam przejazd metrem jest o niebo przyjemniejszy. Wyjątkiem od tej reguły jest z pewnością dzielnica Tenderloin. Niestety nie odważyliśmy się tam zawitać ze względu na mieszkańców z przeszłością kryminalną, często uzależnionych od twardych narkotyków.
Słynny Golden Bridge to most wiszący, który mierzy niecałe 3 km. Został zbudowany w 1937 roku, szacuje się że miesięcznie przejeżdża nim 3,4 mln samochodów. Z mostu rozpościera się fantastyczny widok na Downtown San Francisco. Ciekawym spotem jest też Pier 39 - to tutaj wylegują się lwy morskie (oryginalnie z angielskiego: sea lions). Niestety nie posiadam żadnego zdjęcia, ale mam filmik na Instagramie w wyróżnionej relacji. Polecam obejrzeć :).
Boudin Bakery wygooglowałam będąc jeszcze w Polsce. Jest to słynna piekarnia w San Francisco założona w 1849 r. Mateusz zamówił sobie fasolkę i wołowinę w sosie własnym w bochenku, a ja kanapkę. Ciasto na pieczywo wyrabiane jest na miejscu, dzięki czemu ma wyjątkowy smak. Mimo, że zamówiłam "zwykłą" kanapkę z serem, stwierdziłam, że nie jadłam nigdy wcześniej smaczniejszej. Koszt takich rarytasów to około 150 zł, ale to nic... :P. W Subwayu przy Santa Monica za jedną kanapkę zapłaciłam prawie 100 zł. Planując wypad nad Zachodnie Wybrzeże należy pamiętać, że Kalifornia jest najdroższym stanem w USA. Mimo wszystko polecam odwiedzić takie miejsca jak Boudin Bakery, zapach świeżych drożdży zachęca już z daleka.
Jako żona fana komunikacji miejskiej nie mogłam przejść obojętnie obok przejażdżki zabytkowym tramwajem z końca XIX w. Bilety na tę atrakcję można kupić bezpośrednio w kasach na pętli tramwajowej, a koszt to około 40 zł od osoby. Kolejka do kasy jest dość długa, mniej więcej na pół godziny oczekiwania (przynajmniej tak było w sezonie wakacyjnym). San Francisco zbudowane jest na stromych wzniesieniach po których przemierza tak zwany cable. Momentami spady były naprawdę przerażające. Piesze wycieczki wymagają nieco lepszej kondycji, nie wspominając już o przejazdach rowerowych.
San Francisco znane jest z częstych mgieł. Golden Bridge widniejący na pamiątkowych pocztówkach czy magnesach przykryty jest białą obłoką. Przygotowując się do wycieczki czytałam, że najlepszym rozwiązaniem jest ubrać się na cebulkę. Pogoda w tym rejonie jest bardzo zmienna w ciągu dnia. My trafiliśmy na 30-stopniowy upał. Natomiast na moście było znacznie chłodniej za sprawą oceanu.
Super zdjęcia
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia
Bardzo podoba mi się ten wpis i wiele informacji w nim zawartych
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki
OdpowiedzUsuńWidoki zachwycają, piękne zdjęcia. Na https://sanfrancisco.pl/ polecają także zwiedzić Parki Narodowe. W przyszłym roku mam zamiar zabrać męża na urlop.
OdpowiedzUsuń