Marzy Ci się podróż do jednego z miast Zjednoczonych Emiratów Arabskich? U mnie dowiesz się jak zorganizować wycieczkę do Dubaju na własną rękę. Drapacze chmur, luksus, przepych i mnóstwo atrakcji zagwarantowało temu miastu siódme miejsce najczęściej odwiedzanych na świecie. W następnym poście napiszę top atrakcje, które musicie zobaczyć, a dziś kilka słów o organizacji.
Z lotniska w Krakowie ruszyliśmy do Dubaju z jedną przesiadką w Budapeszcie. Łącznie lot trwał trochę ponad 6h, wybraliśmy odpowiednio: Ryanair (do Budapesztu), Wizz Air (do miejsca docelowego). Linia Wizz Air gwarantuje lot do Dubaju z 2 miast w Polsce tj. Kraków oraz Katowice. Podróż przebiegła bezproblemowo i bez żadnych opóźnień. Bezpośrednio z Krakowa możecie też dostać się linią Fly Dubai lub z Warszawy Emirates.
Lot do Dubaju kupiliśmy półtora miesiąca przed, ale tak naprawdę do ostatniego momentu nie wiedziałam czy się odbędzie. Styczeń to pora częstych mgieł, a lotnisko w Krakowie jest jedynym z większych w Polsce, gdzie nie ma systemu, w którym samoloty mogą latać w takich warunkach. Trzy lata temu przez mgłę nasz lot do Marsylii opóźnił się, aż o 7h. By temu zapobiec kupiliśmy w razie konieczności drugi bilet z Katowic, już bezpośrednio do Dubaju (wcześniej nie było tej oferty). Gdy ten problem został zażegnany, pojawił się kolejny - testy. Przed wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich należy wykonać test PCR (72h przed wylotem) na obecność koronawirusa. Dwa dni przed testami Mateusz się rozchorował i miał stan podgorączkowy. Jako pesymistka byłam już pewna, że wynik testu wyjdzie pozytywny, jakże się myliłam...:) Przed Seszelami robiliśmy testy na lotnisku w Balicach, niestety ze względu na dłuższe oczekiwanie, teraz wybraliśmy szpital na ul. Lubicz. Koszt testu od osoby to 360zł. Wynik dostępny po 5h.
W Zjednoczonych Emiratach Arabskich walutą jest dirham, przelicznik do naszych polskich złotówek to prawie jeden do jednego. Wbrew pozorom w Emiratach można bardzo tanio zrobić zakupy, ceny są podobne do tych w Polsce. Wiem, że według niektórych jest u nas drogo, ale w porównaniu do innych np. europejskich krajów naprawdę mamy w porządku ceny. Inaczej jest niestety z lepszymi restauracjami, przykładowo za zwykłą wodę z limonką zapłaciłam około 50zł (chyba najdroższa woda w moim życiu :P), ale nieczęsto je się posiłek z widokiem na drapacze chmur w tym Burj Khalifa (najwyższy budynek na świecie - 825m). Były też tańsze restauracje np. w Dubaj Mall, ale pisząc restauracje mam na myśli Pizza Hut.
Ze znalezieniem hotelu było trochę zabawy, gdy już myśleliśmy że znaleźliśmy idealny - okazało się, że goście skarżą się na obecność karaluchów w pokojach. Dubaj to miasto zbudowane na pustyni, nie powinien ten fakt więc dziwić. Mimo wszystko wybraliśmy 4 gwiazdkowy hotel, bo w żadnej z opinii nikt nie pisał o tych insektach. W ostatni nasz dzień znaleźliśmy jednego... dobrze chociaż, że w ostatni, w przeciwnym razie na pewno bym już nie zmrużyła oka :P W porównaniu do innych 4 gwiazdkowych hoteli w Europie, nasz w Emiratach oceniłabym na co najwyżej 2 gwiazdki. Stare meble, brzydki wystrój i obecność karalucha to jeszcze nic. W pokoju była zepsuta klimatyzacja (nie dało się jej wyłączyć) i gdy wracało się z miasta czułam się jakbym wchodziła dosłownie do lodówki. Jedyne plusy to miła obsługa i przepyszne śniadania, które były podawane w formie szwedzkiego stołu i wygodna lokalizacja, blisko metra. Hotel o którym mowa to: Grand Hotel Central. Dlatego polecam wybrać bardziej znane zachodnie/europejskie marki jak np. Ibis, Hilton czy Hyatt.
Czytacie książki Marcina Margielewskiego? Autor książek często opisuje jak w większości Filipinki (ale nie tylko) wykorzystywane są przez arabów w hotelach. Do Emiratów sprowadzane są kobiety z biednych krajów, nieraz nawet dzieci do pracy jako masażystki. Na miejscu jednak dowiadują się, że ich praca "trochę" będzie się różnić. W naszym hotelu oferowany był taki "masaż", już w pierwszy dzień na recepcji zauważyłam pół nagą filipinkę zamówioną przez Araba. Później jak się wgłębiłam w temat, dowiedziałam się, że jest to powszechne w arabskich hotelach w Dubaju.
Komunikacja miejska w Dubaju jest bardzo dobrze rozwinięta, zdziwiłabym się gdyby było inaczej, bo miasto liczy około 3,4 mln mieszkańców. Najczęściej korzystaliśmy z metra, które ma dwie linie czerwoną i zieloną. Metro dzieli się na klasy złotą, srebrną i na przedział, w którym mogą siedzieć tylko kobiety z dziećmi (pierwszy raz się z czymś takim spotkałam). Kupiliśmy kartę Nol srebrną to bilet wielokrotnego użytku, który można doładować i który pozwala na tańsze przejazdy. Za pomocą kart Nol można również płacić za przejazdy innymi środkami transportu publicznego w mieście, w tym autobusami, tramwajami i taksówkami. Kartę można kupić na wszystkich stacjach metra w automacie lub w punkcie obsługi klienta. Lecąc do Dubaju myślałam, że wszystkie atrakcje położone są w jednym miejscu coś à la centrum w którym wszystko jest pod ręką. Niestety trzeba pamiętać, że atrakcje oddalone są od siebie o nawet kilkanaście kilometrów.