Moja zimowa wizyta w stolicy Norwegii okazała się strzałem w dziesiątkę. Lodowy krajobraz i charakterystyczna architektura idealnie wpisały się w obecną aurę. Pewnym utrudnieniem mogła być jedynie pora, ponieważ do Oslo zawitałam pod koniec lutego i mimo plusowej temperatury było bardzo zimno. Porywy wiatru powodowały, że temperatura odczuwalna była znacznie niższa. Niestety chodniki stolicy Norwegii miejscami były zamarznięte, co znacząco utrudniało poruszanie się po mieście. Mimo to, udało nam się przejść ponad 21 km pieszo. Pierwszy raz widziałam częściowo zamarznięty akwen z pływającymi krami, to malowniczy widoczek :p. Obecnie na mojej liście podróżniczej znajdują się już wszystkie kraje skandynawskie.
Stolica Norwegii oferuje wiele miejsc kulturalnych. Podczas naszego wypadu udało nam się odwiedzić dwa muzea. Pierwszym z nich było Muzeum Narodowe Norwegii. Tutaj znajduje się oryginalny obraz „Krzyk” autorstwa Edvarda Munch’a. Zbiory Muzeum Narodowego posiadają także dzieła innych norweskich artystów np. Otto Sindig’a czy też Andersa Askenvolt’a. Oprócz zbiorów malarskich, możemy podziwiać rzeźby i kulturę współczesną, na pewno warto tu zawitać. Wstęp w przeliczeniu to około 70 zł od osoby. Na powyższym zdjęciu znajduje się także słynna Operahuset Oslo. To budynek w stylu nowoczesnym, który otrzymał nagrodę Van der Rohe za swą wyjątkową bryłę przypominającą kostkę lodu.
Nieopodal centrum miasta znajduje się popularny park, który nosi nazwę Slottsparken. Udało nam się jedynie dotrzeć na początek. Dalsze zwiedzanie utrudniała nam zamarznięta droga. Za to całkiem przypadkowo trafiliśmy na zmianę warty ;). Bardzo ciekawy pokaz.
Kolejnym muzeum, które udało nam się zwiedzić było Naturhistorisk Muzeum. Budynek ten znajduje się niedaleko wspomnianego parku Slottsparken. Byliśmy już nieco przemarznięci i stwierdziliśmy, że wstąpimy po drodze do restauracji, w zupełności się nie zawiedliśmy ;). Muzeum oferuje przedmioty i wykopaliska z czasów Wikingów, ale również ze starożytnej Grecji czy Egiptu, elementy religijne. Wstęp w przeliczeniu około 50 zł od osoby.
W północnej części Oslo trafiliśmy na bardzo ciekawą restaurację „Pilestredet”. Porcje były dość duże, a jedzenie bardzo smaczne. Rybka w krajach skandynawskich to podstawa. Za całość wraz z napiwkiem zapłaciliśmy 220 zł. Cena jak na warunki norweskie była atrakcyjna. Obsługa bardzo miła, warto tu zawitać.
Powyższy widoczek znajduje się naprzeciwko słynnej opery (Operahuset Oslo). To zatoka, do której wpływają największe statki pasażerskie. Alternatywą dla Muzeum Narodowego może być również Munch Muzeum. Niestety tym razem nie udało nam się do niego wstąpić, ale z pewnością to ciekawa atrakcja dla osób, które chciałyby lepiej poznać twórczość i życie Muncha. Budynek muzeum w kształcie litery L również robi wrażenie.