19:27:00

Seszele czy Malediwy? Co wybrać?

Po zwiedzeniu Seszeli i Malediwów zastanawiałam się czy przygotować wpis porównujący te dwa wspaniałe archipelagi. Prawdę mówiąc to głównie Wy zmotywowaliście mnie to napisania tego posta dlatego, że dość często spotykałam się z pytaniami "Co wybrać? Seszele, a może Malediwy?". Może już upłynęło trochę czasu od wakacji w tych rajskich krajach, ale w końcu zdecydowałam się umieścić właśnie taki wpis. Ostatnimi czasy sporo się u mnie dzieje, ale o tym opowiem pod koniec lutego :).

SESZELE
Swój pierwszy afrykański kraj, czyli Seszele zwiedziłam w 2021 roku podczas podróży poślubnej, natomiast Malediwy udało mi się odwiedzić na początku roku 2023. Wróciwszy z Malediwów nie umiałam jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, który z kierunków jest atrakcyjniejszy. Moje zawahanie było pewnie związane z tym, że byłam zbyt oszołomiona pięknymi widokami z Malediwów i zapomniałam jak bajecznie było na Seszelach. Z perspektywy czasu jednak już wiem, że to Seszele skradły moje serce.
Seszele w przeciwieństwie do Malediwów to nie tylko bajeczne plaże, ale również dżungle, cudowna roślinność oraz masywy górskie. Ten afrykański kraj zdecydowanie więcej oferuje amatorom pieszych wycieczek i pasjonatom flory. Myśląc o Seszelach czy Malediwach trudno nie wspomnieć oczywiście o plażach. Porównując w moim małym rankingu zdecydowanie wygrywa plaża na wyspie La Digue (Anse Source) na Seszelach. Spójrzcie tylko na te charakterystyczne skały na tle krystalicznie niebieskiego Oceanu Indyjskiego. Jeśli jednak przypomnę sobie te najmniej atrakcyjne plaże to z pewnością postawię na Malediwy. O ile można nazwać je nieatrakcyjnymi, bo umówmy się wszystkie plaże są cudowne, ale wiecie o co mi chodzi :)
Jak to w życiu bywa, nic nie może wyglądać idealnie i nawet podczas zwiedzania Seszeli doświadczyłam pewnych mniej przyjemnych wydarzeń. Mam na myśli lewostronny ruch uliczny, chociaż w zasadzie trudno jest go tak nazwać. Na wyspie La Digue nie można było poruszać się samochodami stąd w głównej mierze byliśmy skazani na ruch pieszych. Niestety kilkukrotnie zapominałam się idąc prawą stroną. Był to ewidentny problem dla Kreoli (mieszkańców Seszeli). Pisząc o Kreolach muszę niestety też nadmienić, że spotkaliśmy wielu niemiłych mieszkańców tego kraju, co zdecydowanie kontrastuje do bardzo sympatycznych obywateli Malediwów. Można przeżyć prawda? Ale to nie wszystko. Tuż po wylądowaniu na lotnisku w stolicy Seszeli zdecydowaliśmy się na zamianę waluty w kantorze. Niestety zostaliśmy oszukani na kwotę rzędu 500 zł, ale na szczęście w porę zorientowaliśmy się po przeliczeniu gotówki, pieniądze zostały zwrócone. Podobnych, dość nieprzyjemnych sytuacji mieliśmy kilka, ale przy tak rajskich widokach można przymknąć oko ;). Nie rzutowało to tak bardzo na ogólną ocenę wycieczki.
Czystość to z pewnością aspekt, który znacząco kontrastuje kiedy porównujemy te dwa rajskie kraje. Nie przypominam sobie zaśmieconych ulic/chodników/ścieżek na Seszelach. Malediwy z kolei od wielu lat borykają się z problemem śmieci. Na owym archipelagu jeden plażowy dzień musieliśmy spędzić w chmurze dymu z palonego nieopodal plastiku. Plaże dla turystów były oczywiście posprzątane, ale te lokalne momentami przypominały wysypiska :( Przykro było patrzeć na kraby błąkające się pomiędzy plastikowymi butelkami. Malediwom należy się porządna lekcja ekologii!

MALEDIWY
Warto podkreślić, że mieszkańcy Malediwów to najmilsi ludzie jakich spotkaliśmy podczas naszych wszystkich podróży. Nie jest to tylko nasze zdanie, a również innych zwiedzających ten kraj. Muszę przyznać, że czasami miało to swoje minusy, bo Malediwczycy nawet kiedy nie potrafili nam pomóc to za wszelką cenę chcieli to zrobić, czasami wprowadzając nas w błąd. Taka sytuacja miała miejsce w stolicy Malediwów (Male), gdzie omyłkowo błądziliśmy po porcie z szybkimi łódkami. Niestety w konsekwencji trochę nadrobiliśmy kilometrów z walizkami szukając łodzi na wyspę Gulhi.
Malediwy w przeciwieństwie do Seszeli to kraj arabski. Musicie więc pamiętać o obowiązujących tutaj zasadach. Jednym z nich to zakaz kąpieli w bikini w miejscach nieprzeznaczonych do tego. Ja niestety ten zakaz złamałam (raczej nieświadomie). Gdyby nie podpowiedź Angielki mieszkającej tam od wielu lat nie wiadomo jak zakończyłby się dla mnie ten dzień. Podobno władze lokalne są w stanie nawet ukarać aresztem roznegliżowane turystki spędzające swoje wakacje w bikini na plaży publicznej... Według wspomnianej Pani miałam szczęście, że wówczas był weekend i nie było patrolu policji, bo w najlepszym wypadku zostałabym ukaraną grzywną.
Oryginalny wpis z Malediwów znajdziecie pod tym linkiem KLIK. Podróż poślubną na Seszelach opisałam w dwóch wpisach KLIK, KILK.

1 komentarz:

Jak już tu jesteś , zostaw po sobie ślad - komentarz :*

Copyright © 2016 Blog By Paulina , Blogger