Dziś przychodzę do Was z dość nietypowym wpisem. Mianowicie chciałam się z Wami podzielić, co można, a czego nie można robić w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a konkretnie w Dubaju. Mimo, że o Dubaju mówi się, że staje się miastem europejskim, dalej można spotkać się tutaj z konserwatywnymi zasadami. Jako kraj muzułmański, Koran dla nich, to jak dla nas druga ręka, a zakazy podparte są słowami Allaha. Poniżej kilka przykładów, z którymi ja się spotkałam oraz parę mitów, o których czytałam przed wylotem, a które nie sprawdziły się w praktyce.
Na samym początku pytanie, które zadaje sobie każdy Polak, planujący podróż do Dubaju :P Czy można spożywać alkohol? Odpowiedzieć na to pytanie niestety nie da się jednoznacznie. W sklepach jedyny "alkohol" jaki znajdziecie to piwo bezalkoholowe. Po plaży co jakiś czas przejeżdża radiowóz z którego panowie kontrolują czy turyści nie łamią zasad. Podczas mojego plażowania, policja przyłapała jedną osobę, która została zaproszona do środka pojazdu (być może posiadała alkohol przywieziony z własnego kraju). Co się dalej z nią stało? Nie wiem, ale z tego co słyszałam, można nawet iść do więzienia za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych. Inaczej ma się sytuacja w lepszych restauracjach, w niemalże każdej karcie menu znajdziecie wysoko procentowe trunki. Podkreśliłam słowo "lepsze", bo w przydrożnych knajpkach, barach nie ma sensu pytać o ten napój. Skoro już mowa o restauracjach wspomnę też o muzyce, która według nauk Koranu jest czymś złym. Konserwatywni muzułmanie nie mogą śpiewać, ani słuchać muzyki (chyba, że pieśni w meczecie), malować czy pisać np. jak ja blogi. Każda złamana zasada to duży grzech, dlatego zdziwiło mnie, że w centrum z wielu miejsc wydobywają się amerykańskie piosenki.
Największy mit jaki słyszałam przed wylotem to taki, że muszę być zakryta od stóp do głów by "wpasować" się w tutejsze zasady. Przypomnę, że Arabki mają odkryte tylko oczy. Europejczycy jak i imigranci jednak pozostają przy swoim ubiorze. Nosiłam sukienki, spódniczki czy krótkie spodenki i nikt mi nie zwrócił uwagi. Na plaży widziałam tylko dwie kobiety kąpiące się w burkach, cała reszta pań z Europy bez problemu opalała się w bikini. Inaczej ma się sytuacja w Meczecie, tu trzeba być zakrytym, przed wejściem należy zdjąć buty. Jeśli jesteśmy już przy religii to wspomnę, że w Dubaju są dwa Kościoły Katolickie. Nie wiem jak Was, ale mnie ten fakt bardzo zdziwił. Jeden mieści się na przeciwko Meczetu, i równolegle odprawiane są odpowiednio: w kościele - Msze, w meczecie - Dżummuah. Ciekawy jest też fakt, że ze względu na dużą liczbę uczestników msze odprawiane są już tutaj od czwartku do niedzieli. W Dubaju jest bardzo dużo imigrantów z Filipin, a 92,5% ludności należy do wyznania katolickiego.
Mamy XXI wiek, a w niektórych hotelach gdy planujesz podróż ze swoją drugą połówką pytają Cię o akt małżeństwa. Te wszystkie surowe zasady nijak mają się do tego co tak naprawdę robią Arabowie, w szczególności nocą. Znowu powołam się na twórczość Marcina Margielewskiego, który przedstawia istotny problem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jakim jest handel ludźmi, niewolnictwo. Wszystkie jego opowieści są na podstawie zeznań ofiar. Również mogę polecić Wam film, który niedawno oglądałam: "Dziewczyny z Dubaju" - konserwatywny, religijny kraj, nocami zmienia się w piekło wielu kobiet. Przecież, Allah w nocy nie widzi...
Przed wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich warto też pamiętać, że przywożenie niektórych leków jest ściśle zabronione. Mowa tu o lekach zawierających pseudoefedrynę (np. Gripex), kodeinę (leki przeciwkaszlowe), czy też leki psychotropowe - należy zabrać ze sobą ulotkę i specjalne potwierdzenie z Ministerstwa Zdrowia. Wyżej wymienione leki mogą być potraktowane jako substancje odurzające, jako narkotyk... Co ciekawe, na miejscu są dostępne leki z pseudoefedryną (np. Panadol Extra), jednakże tylko w sklepach prowadzonych przez imigrantów (raczej trudno o takie w aptekach). Na lotnisku, przed odprawą w stronę powrotną byłam świadkiem jak rodzina z dziećmi wyrzucała lekarstwa do kosza.