19:29:00

Malta - Gozo

Malta - Gozo

Mimo wielu wspaniałych zabytków, które oferuje Gozo długo zastanawialiśmy się czy płynąć na tę wyspę. Mieliśmy wątpliwości czy będzie to bezpieczne dla naszej 2-miesięcznej córeczki. Ostatecznie jednak postanowiliśmy spróbować i zaczęliśmy wyprawę z miejscowości Cirkewwa w północnej części Malty, gdzie była możliwość przepłynięcia promem, którym na całe szczęście nie „bujało”. Przed przylotem na Maltę myśleliśmy, że przemieszanie się między wyspami jest możliwe jedynie małymi łódkami/motorówkami. Taki sposób poruszania się był możliwy na słynne Blue Lagoon właśnie z Gozo. Z tego powodu musieliśmy zrezygnować z głównej atrakcji, a szkoda, bo podobno Morze Śródziemne w tym miejscu zachwyca kolorami. Jednak bezpieczeństwo naszej córki było priorytetem, mimo zapewnień Pana, że nie mamy się czym martwić… Koszt wycieczki to 10€ od osoby.
Wracając do Gozo, cieszę się, że ostatecznie zdecydowaliśmy się je odwiedzić. Może, nie jest to najpiękniejsza wyspa jaką widziałam na świecie, ale ma swój klimat co czyni ją niepowtarzalną. Dodam również, że samo przepłynięcie promem także sprawiło nam przyjemność. Widok na morze w dzień i nocą (przy powrocie) z pewnością dodało atrakcyjności wyprawie.
Bazylika Świetego Jerzego jest historycznym kościołem barokowym. Pisząc teraz o nim zastanawiam się czemu nie weszliśmy do środka, chyba liczne schody były powodem. Niestety, podróżowanie z wózkiem ma swoje plusy, ale trzeba się także liczyć z tym, że nie uda się zajrzeć w każdy „zakamarek” odwiedzanego miejsca. Z zewnątrz Kościół wygląda imponująco, a nam na jego tle udało się zjeść dobrą pizzę i wypić orzeźwiającego apperolka, oczywiście bezalkoholowego :).
Kościół Matki Bożej z Lourdes znajduje się na wzniesieniu nad portem. Widać go więc praktycznie z każdego miejsca w Gozo. Z samego portu wejście pod Kościół zajęło nam jakieś 20 minut (około 1km). Droga jest trudna, ponieważ ciągnie się pod górę, a przejścia dla pieszych, chodniki pozastawiane są samochodami - możecie sobie tylko wyobrazić jak trudno było nam tam dojść z wózkiem. Daliśmy jednak radę, jak przysłowie mówi „jechaliśmy na jednym wózku” :).
Powyżej na zdjęciu widzimy Rzymsko-katolicki Kościół parafialny usytuowany w wiosce Ghansjelem. W całej okazałości uwidacznia się ze skweru nieopodal centrum miasta. Niestety na Gozo mogliśmy przeznaczyć jedno popołudnie. To zdecydowanie za mało, aby odwiedzić chociaż część z 200 zabytków, które znajdują się na powierzchni porównywalnej do Nowego Sącza. Mogę polecić pozostanie na kilka dni.

22:32:00

Malta - Valletta / podróż samolotem z 2-miesięcznym niemowlakiem

Malta - Valletta / podróż samolotem z 2-miesięcznym niemowlakiem

To była jedyna wycieczka w swoim rodzaju, a to wszystko ze względu na naszą 2-miesięczną córeczkę! Emilka podróżowała samolotem po raz pierwszy. Mimo, że lot trwał jedynie 2 godziny i 10 minut przed wejściem na pokład zastanawiałam się jak podróż przebiegnie. Całe szczęście moje obawy były bezpodstawne, bo córeczka zachowywała się wręcz idealnie. Jeśli miałabym udzielić kilku wskazówek to na pewno warto zabrać ze sobą nosidełko, które zdecydowanie ułatwia poruszanie się po lotnisku / wejściu na pokład. Wózek można oddać jeszcze przed przejściem przez bramki, w punkcie odprawy linii lotniczej lub w momencie wejścia na pokład zostawiając na płycie lotniska. My wybraliśmy tę drugą opcję, bo rzecz jasna, że znacznie ułatwiło nam to poruszanie się po lotnisku.
Tak jak wspomniałam Emilka zachowywała się wzorowo, nie zapłakała ani razu podczas lotu. No może… troszeczkę marudziła na początku, ale większość przespała z przerwą na jedzenie. Najbardziej obawiałam się startu i lądowania, przy których zmiana ciśnienia jest dosyć spora. Warto wtedy podać dzidziusiowi coś do picia, tak aby możliwe było swobodne przełykanie. Tak też zrobiliśmy w pierwszą stronę. W drogę powrotną nie miała ochoty na jedzenie, na całe szczęście nie skutkowało to płaczem.
Na Maltę udaliśmy się linią Ryanair, która zapewnia bezpośrednie loty z Krakowa w atrakcyjnych cenach. Po zajęciu miejsc, stewardesa poinstruowała nas jak przypiąć pasy naszej córeczce, która z pewnością była najmłodszą pasażerką na pokładzie. Jest to bardzo proste. Wystarczy ułożyć dziecko w pozycji „na fasolkę” następnie pas dziecka przeciągnąć przez pas rodzica. Emilce było wygodnie, natomiast ja musiałam się zmieniać z mężem z powodu cierpnięcia rąk spowodowanych zapaleniem w obrębie nadgarstków. Dlatego też nie wyobrażam sobie dłuższego lotu w tym momencie. Szczerze powiedziawszy nie zwróciłam uwagi czy jest przewijak w toalecie, ale udało nam się bezpiecznie zmienić pampersa bezpośrednio na moich kolanach. Linia Ryanair wymaga by dziecko do 2 r. ż. siedziało wraz z rodzicem przy oknie, tak więc wygodniej było pozostać na miejscu.
Na Maltę przylecieliśmy z ponad półtora godzinnym opóźnieniem, była już północ. Nie pozostało nam nic innego jak tylko zamówić taksówkę. Na szczęście na Malcie dostępna jest aplikacja Bolt, więc kierowca przyjechał w ciągu kilku minut. Koszt to ponad 38€ za przejazd ok 20 kilometrów, dosyć sporo - po przeliczeniu to ponad 165 PLN. Na wyspie zatrzymaliśmy się w jednym z hoteli w miejscowości Xemxija nad piękną zatoką, w okolicy Saint Paul’s Bay. Hotel oferował wyżywienie oraz basen wewnętrzny i zewnętrzny. Pogoda zachęcała nas oczywiście do pływania w basenie pod chmurką, ale w okresie zimowym warto wybrać jednak tę pierwszą opcję. Pokoje były dosyć schludne i zawierały akcesoria kuchenne. W drogę powrotną na lotnisko ceny taksówek były już znacznie bardziej atrakcyjne, ok. 20-21€. Jedynym minusem podróżowania taksówką była oczywiście konieczność rozkładania wózka i przepakowywania rzeczy z bagażnika pod gondolą wózka. Generalnie na Malcie całkiem dobrze funkcjonuje komunikacja autobusowa, siatka połączeń jest bardzo bogata, a częstotliwość kursów wysoka. Koszt pojedynczego biletu to 2,5€. W autobusach była dostępna przestrzeń dla wózków dziecięcych, więc przejazd był relatywnie komfortowy.
Nasz hotel był oddalony od stolicy Malty o około 50 minut autobusem. Valletta skradła moje serce. Urokliwe, kolorowe uliczki z pewnością zostaną w mojej pamięci na zawsze. Jest to najmniejsza stolica Europy na terenie, której znajduje się aż 320 zabytków, co czyni ją najbardziej zagęszczonym obszarem zabytkowym na świecie.
Fontanna Trytona w szczególności przykuła moją uwagę. To charakterystyczny znak Valletty. Została zaprojektowana przez rzeźbiarza Vincenta Apapa oraz projektanta Victora Anastasiego, a swojego uruchomienia doczekała się 16 maja 1959 roku.
Kolorowe balkony to zdecydowanie wizytówka stolicy Malty. Za najbardziej prestiżowy uchodził kolor zielony. Im żywsze kolory tym większą aprobatą cieszył się właściciel balkonu. Swoją sławą cieszyły się również kolory biały oraz beżowy.
Narodowe Muzeum Wojny w Vallettcie jest jest jednym z popularniejszych muzeów na Malcie. Głównymi zbiorami są  przedmioty z I oraz II Wojny Światowej.
Zajazd Kastylijski położony przy placu Misrah Kastilija został zbudowany w 1574 r dla rycerzy. Obecnie właścicielem jest rząd Malty. Styl architektoniczny budynku to Barok. Jak i z resztą większość architektury zabytków stolicy Malty.
Niestety będąc na Malcie nie udało nam się skosztować jej autentycznej kuchni. Dlatego zdecydowaliśmy się na dania włoskie. Generalnie na Malcie widoczne są wpływy włoskie oraz angielskie. Wiadomym było więc wybranie kuchni włoskiej porównując ją do niezbyt zdrowej i smacznej angielskiej :). Ze względu na dobre oceny wybraliśmy „Sally Port Pizzeria”. Opinie były uzasadnione i również mogę polecić Wam tę restaurację.
Poniższe zdjęcia zostały zrobione w miejscu naszego zakwaterowania i okolic. Najbliższa piaszczysta plaża była oddalona o około 15 minut autobusem od naszego hotelu - Mellieha Beach. Zdaniem wielu turystów jest to najładniejsza plaża na Malcie. Riwiera jest czysta, szeroka, ale widziałam dużo ładniejsze w Europie. Jak na koniec września/początek października było dosyć tłoczenie. Nieopodal plaży znajduje się bistro z niezbyt dobrą sałatką grecką :P.
Czy zwiedziliście już Maltę? Jeśli tak, dajcie znać jak Wam się podobało ;)

21:27:00

Mak - Biżuteria - grawerowana biżuteria na różne okazje

Mak - Biżuteria - grawerowana biżuteria na różne okazje

Dziś postanowiłam podzielić się z Wami asortymentem sklepu internetowego Mak-biżuteria, który oferuje jakościową biżuterie na różne okazje. Jako, że zostałam świeżo upieczoną mamą i oczywiście pozostałam miłośniczką podróży to pierwszymi ozdobami, które przykuły moją uwagę są grawerowane bransoletki o takowej tematyce. Oferta sklepu jest naprawdę bardzo pokaźna, aż trudno zdecydować się na jedną rzecz, dlatego też warto zamówić więcej niż jeden produkt :)

Jak doskonale wiecie, jestem pasjonatką podróży i to właśnie biżuteria z motywami podróżniczymi takimi jak na przykład samolot i globus zostały moim numerem jeden. Myślę, że warto również postawić na bardzo modne w tym sezonie bransoletki z mocno wyrazistymi kolorami. Niezależnie od biżuterii na jaką się zdecydujecie będzie ona jedyna, unikatowa poprzez personalizację. To wszystko dzięki możliwości wybrania koloru, tworzywa z którego będzie wykonana biżuteria oraz grawerunku i tekstu graweru. Ponadto gołym okiem widać, że jakość produktu odgrywa niebagatelne znaczenie. Tę konkretną z poniższego zdjęcia znajdziecie klikając tutaj.


Wspominałam wcześniej o bardziej wyrazistych modelach, chociaż osobiście preferuję biżuterię minimalistyczną. Myślę jednak, że bransoletka powinna stanowić dopełnienie stylizacji i w dużej mierze powinna zależeć od okazji. Stąd każda z nas powinna posiadać małą kolekcję kosztowności dopasowaną do całej stylizacji. Oczywiście, bardziej wyrafinowane bransoletki są równie ciekawe i szykowne, generalnie to zależy od kontekstu.
Strona internetowa jest bardzo intuicyjna i łatwa w obsłudze, wybór graweru czy grawerunku nie sprawi nikomu trudności.


A teraz coś dla mam! Macierzyństwo to wspaniały okres w naszym życiu, dlatego warto uczcić ten czas i wybrać jedną z bransoletek grawerowanych właśnie nawiązującą motywem do tych pięknych chwil. Biżuteria ta zawsze będzie wywoływać pozytywne emocje i generować najlepsze wspomnienia. Trudno wskazać tę najpiękniejszą, każda z osobna jest cudowna, oryginalna. Jeśli jednak musiałabym się zdecydować to najbardziej przypadła mi do gustu ta ze zdjęcia poniżej. Stópki z imionami dzieci, a także serduszko z imieniem męża/partnera byłoby z pewnością idealnym prezent dla każdej mamy. Jeśli mowa już o prezentach to warto nadmienić iż firma oferuje również eleganckie pudełka z dedykacją. Poniżej przykładowe teksty jakie można wybrać.
Jeśli spodobała Wam się ta konkretna bransoletka ze stópkami i serduszkiem to znajdziecie ją klikając bezpośrednio tutaj.
Oczywiście asortyment sklepu to nie tylko bransoletki. W ofercie znajdziecie między innymi kolczyki, łańcuszki czy pierścionki. Ale co ciekawe firma nie zapomniała również o… Panach. Strona proponuje także męską biżuterię. Wysyłka jest możliwa zaledwie w ciągu 2 dni roboczych, a na pierwsze zakupy dostaniecie 5% rabatu.


Mak-biżuteria w swojej ofercie posiada także bransoletki w formie różańca. To ciekawa i nowoczesna oferta dla osób wierzących (na zdjęciu poniżej najpiękniejsza). Każdy kto mnie lepiej zna ten wie, że preferuję pozłacaną biżuterię :) Ten konkretny model znajdziecie klikając tutaj.



Poniżej kilka bestsellerów, w których zakochałam się na zabój, a Wam która biżuteria spodobała się najbardziej? Dajcie znać w komentarzu :)


[wpis sponsorowany]

20:42:00

Wycieczka z Mazur na Litwę - Kowno, podróż 100-letnią koleją do Sypitek

Wycieczka z Mazur na Litwę - Kowno, podróż 100-letnią koleją do Sypitek
Litwa - Kowno
Koniec maja i początek czerwca spędziłam na Mazurach oraz w Kownie. Mimo, że wycieczka rozpoczęła się już w Łomży a następnie w Mikołajkach to na początku chciałam napisać o Litwie. Jeżeli mam być szczera to Litwa nigdy nie była na mojej podróżniczej liście. Z Mazur, a właściwie z Ełku do pierwszego większego miasta - Kowna jest około 200 km. Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji jaką było odwiedzenie owego miasta. 
Kowno bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Jest to nowoczesne miasto, pełne parków, zabytków i ciekawej architektury. Ludzie są bardzo mili i pomocni. Odwiedzając Litwę stwierdziłam, że mam już przesyt popularnych, "instagramowych" miejsc. Warto odwiedzać te niekoniecznie słynne miejscowości, a można się pozytywnie zaskoczyć tak jak to było w moim przypadku.
Kaunas (Kowno po litewsku) - to idealne miasto do aktywnego zwiedzania jak i leniuchowania, odpoczynku :P. Najciekawszym obiektem historycznym był  zamek w Kownie. To jedna z pierwszych murowanych budowli na Litwie. Znajduje się przy ujściu rzeki Wilii do Niemna. Zamek miał za zadanie chronić Wilno i Troki przed Krzyżakami. W środku znajduje się muzeum miasta Kowna, a wokół niego rozciąga się przepiękny park.
W 1993 roku Jan Paweł II odprawił Mszę Świętą w czasie swojej pielgrzymki na Litwę. Z tej okazji w 2011 roku powstał pomnik Papieża, który stoi na wzgórzu w parku Santaka. Na przełomie maja i czerwca park czaruje swoimi kolorami. Jest tu dużo zieleni, dostępu do obiektów sportowych, boisk. Nieopodal znajduje się litewskie muzeum sportu. Warto nadmienić, że Litwa osiąga wiele sukcesów w koszykówce. 
W Kownie znajduje się ulica naszego wspólnego poety, Adama Mickiewicza :).
Kościół Świętego Michała Archanioła - budowla wzniesiona jest na głównym rynku miasta. Charakteryzuje się dużymi kopułami w stylu neobizantyjskim. Kościół bardzo podobny jest do tego, który widziałam w Finlandii w Helsinkach. Do dziś dominuje w zabudowie dzielnicy Nowe Miasto w Kownie. Nie ma co się dziwić, wygląda naprawdę imponująco.
Czas na Litewską kuchnię! Wybraliśmy restauracje "Bernelių užeiga Smuklė", która znajduje się trochę na uboczu centrum. Ma natomiast  bardzo dobre opinie, więc postanowiliśmy spróbować.
Na pierwsze danie wybraliśmy zupę z buraków i grzybów podawaną z ziemniaczkami. Z kolei na drugie danie zdecydowaliśmy się na cepeliny, ja wybrałam z serem, a mąż z mięsem. Do tego zamówiliśmy domowy, orzeźwiający "home made kwas" z drożdży. Cena wraz z napiwkiem to jedyne 150 zł. Zdecydowanie warto się tu wybrać i skosztować owych pyszności. Naszym kelnerem był Litwin polskiego pochodzenia, który całkiem dobrze mówił po polsku :).
Lampėdžiai to jezioro, w którym można pływać. Nie spodziewałam się, że Kowno oferuje tak piękną plażę. Szczerze powiedziawszy nie mieliśmy w planach tutaj zawitać. Podczas powrotu do Polski zobaczyliśmy przypadkowo owe miejsce. Postanowiliśmy zawrócić i odpocząć chwilę przy zachodzie słońca. Widoczki naprawdę super, przy plaży znajdują się restauracje, bary. Można bardzo ciekawie spędzić tutaj czas. W ciepły dzień nad jeziorem unosi się para wodna (widoczki niczym z Ameryki południowej). Kto by pomyślał, że takie miejsca są na Litwie? Ja na pewno nie.
Polska - Mazury
Jest to mój pierwszy raz na Mazurach. Odwiedziliśmy kilka plaż między innymi w Mikołajkach czy Ełku. Jeżeli mam być szczera Mazury są mocno przereklamowane. Plaże są ładne, ale w całej Polsce wzdłuż i wszerz można takie zobaczyć. Chociażby w moim Krakowie znajduje się plaża Bagry, która nie odbiega bardzo od tych na Mazurach. A wy co sądzicie o Mazurach? Byliście? A może to ja nie trafiłam na tę "wyjątkową" plaże?
Z okazji Dnia Dziecka w Ełku organizowana była podróż koleją wąskotorową z 1913 roku. Pociąg poruszał się z prędkością około 20 km/h, więc w około 45 minut dojechaliśmy do celu jakim była wieś Sypitek (nieopodal granicy z Białorusią). Wycieczka była bardzo ciekawa, nie tylko dla dzieci :P Trafiliśmy na bardzo słoneczny dzień, widoki polskich wsi z wagonów przepiękne. Przy tak wolno poruszającym się pociągu można zdecydowanie delektować się naturą polskich wsi.
W Sypitkach uczestnicy wycieczki zorganizowali ognisko. Nieopodal panie z koła gospodyń wiejskich sprzedawały lokalne galaretki. Wieś zdecydowanie uracza swoim pięknem i błogim spokojem.


Copyright © 2016 Blog By Paulina , Blogger