To była jedyna wycieczka w swoim rodzaju, a to wszystko ze względu na naszą 2-miesięczną córeczkę! Emilka podróżowała samolotem po raz pierwszy. Mimo, że lot trwał jedynie 2 godziny i 10 minut przed wejściem na pokład zastanawiałam się jak podróż przebiegnie. Całe szczęście moje obawy były bezpodstawne, bo córeczka zachowywała się wręcz idealnie. Jeśli miałabym udzielić kilku wskazówek to na pewno warto zabrać ze sobą nosidełko, które zdecydowanie ułatwia poruszanie się po lotnisku / wejściu na pokład. Wózek można oddać jeszcze przed przejściem przez bramki, w punkcie odprawy linii lotniczej lub w momencie wejścia na pokład zostawiając na płycie lotniska. My wybraliśmy tę drugą opcję, bo rzecz jasna, że znacznie ułatwiło nam to poruszanie się po lotnisku.
Tak jak wspomniałam Emilka zachowywała się wzorowo, nie zapłakała ani razu podczas lotu. No może… troszeczkę marudziła na początku, ale większość przespała z przerwą na jedzenie. Najbardziej obawiałam się startu i lądowania, przy których zmiana ciśnienia jest dosyć spora. Warto wtedy podać dzidziusiowi coś do picia, tak aby możliwe było swobodne przełykanie. Tak też zrobiliśmy w pierwszą stronę. W drogę powrotną nie miała ochoty na jedzenie, na całe szczęście nie skutkowało to płaczem.
Na Maltę udaliśmy się linią Ryanair, która zapewnia bezpośrednie loty z Krakowa w atrakcyjnych cenach. Po zajęciu miejsc, stewardesa poinstruowała nas jak przypiąć pasy naszej córeczce, która z pewnością była najmłodszą pasażerką na pokładzie. Jest to bardzo proste. Wystarczy ułożyć dziecko w pozycji „na fasolkę” następnie pas dziecka przeciągnąć przez pas rodzica. Emilce było wygodnie, natomiast ja musiałam się zmieniać z mężem z powodu cierpnięcia rąk spowodowanych zapaleniem w obrębie nadgarstków. Dlatego też nie wyobrażam sobie dłuższego lotu w tym momencie. Szczerze powiedziawszy nie zwróciłam uwagi czy jest przewijak w toalecie, ale udało nam się bezpiecznie zmienić pampersa bezpośrednio na moich kolanach. Linia Ryanair wymaga by dziecko do 2 r. ż. siedziało wraz z rodzicem przy oknie, tak więc wygodniej było pozostać na miejscu.
Na Maltę przylecieliśmy z ponad półtora godzinnym opóźnieniem, była już północ. Nie pozostało nam nic innego jak tylko zamówić taksówkę. Na szczęście na Malcie dostępna jest aplikacja Bolt, więc kierowca przyjechał w ciągu kilku minut. Koszt to ponad 38€ za przejazd ok 20 kilometrów, dosyć sporo - po przeliczeniu to ponad 165 PLN. Na wyspie zatrzymaliśmy się w jednym z hoteli w miejscowości Xemxija nad piękną zatoką, w okolicy Saint Paul’s Bay. Hotel oferował wyżywienie oraz basen wewnętrzny i zewnętrzny. Pogoda zachęcała nas oczywiście do pływania w basenie pod chmurką, ale w okresie zimowym warto wybrać jednak tę pierwszą opcję. Pokoje były dosyć schludne i zawierały akcesoria kuchenne. W drogę powrotną na lotnisko ceny taksówek były już znacznie bardziej atrakcyjne, ok. 20-21€. Jedynym minusem podróżowania taksówką była oczywiście konieczność rozkładania wózka i przepakowywania rzeczy z bagażnika pod gondolą wózka. Generalnie na Malcie całkiem dobrze funkcjonuje komunikacja autobusowa, siatka połączeń jest bardzo bogata, a częstotliwość kursów wysoka. Koszt pojedynczego biletu to 2,5€. W autobusach była dostępna przestrzeń dla wózków dziecięcych, więc przejazd był relatywnie komfortowy.
Nasz hotel był oddalony od stolicy Malty o około 50 minut autobusem. Valletta skradła moje serce. Urokliwe, kolorowe uliczki z pewnością zostaną w mojej pamięci na zawsze. Jest to najmniejsza stolica Europy na terenie, której znajduje się aż 320 zabytków, co czyni ją najbardziej zagęszczonym obszarem zabytkowym na świecie.
Fontanna Trytona w szczególności przykuła moją uwagę. To charakterystyczny znak Valletty. Została zaprojektowana przez rzeźbiarza Vincenta Apapa oraz projektanta Victora Anastasiego, a swojego uruchomienia doczekała się 16 maja 1959 roku.
Kolorowe balkony to zdecydowanie wizytówka stolicy Malty. Za najbardziej prestiżowy uchodził kolor zielony. Im żywsze kolory tym większą aprobatą cieszył się właściciel balkonu. Swoją sławą cieszyły się również kolory biały oraz beżowy.
Narodowe Muzeum Wojny w Vallettcie jest jest jednym z popularniejszych muzeów na Malcie. Głównymi zbiorami są przedmioty z I oraz II Wojny Światowej.
Zajazd Kastylijski położony przy placu Misrah Kastilija został zbudowany w 1574 r dla rycerzy. Obecnie właścicielem jest rząd Malty. Styl architektoniczny budynku to Barok. Jak i z resztą większość architektury zabytków stolicy Malty.
Niestety będąc na Malcie nie udało nam się skosztować jej autentycznej kuchni. Dlatego zdecydowaliśmy się na dania włoskie. Generalnie na Malcie widoczne są wpływy włoskie oraz angielskie. Wiadomym było więc wybranie kuchni włoskiej porównując ją do niezbyt zdrowej i smacznej angielskiej :). Ze względu na dobre oceny wybraliśmy „Sally Port Pizzeria”. Opinie były uzasadnione i również mogę polecić Wam tę restaurację.
Poniższe zdjęcia zostały zrobione w miejscu naszego zakwaterowania i okolic. Najbliższa piaszczysta plaża była oddalona o około 15 minut autobusem od naszego hotelu - Mellieha Beach. Zdaniem wielu turystów jest to najładniejsza plaża na Malcie. Riwiera jest czysta, szeroka, ale widziałam dużo ładniejsze w Europie. Jak na koniec września/początek października było dosyć tłoczenie. Nieopodal plaży znajduje się bistro z niezbyt dobrą sałatką grecką :P.
Czy zwiedziliście już Maltę? Jeśli tak, dajcie znać jak Wam się podobało ;)